czwartek, 12 września 2013

Reprezentacja? Aeaeeeee???

Cóż, częściowo celowo kompletnie nic o kadrze i jej bekowych wyczynach. Jedyne niezapomniane chwile z meczy to radość sanmaryńczyków po strzeleniu bramki Polakom. Radość w Luksemburgu po niecodziennym zwycięstwie nad... nieważne kim, jakiekolwiek zwycięstwo w sympatycznym państewku z Beneluksu jest zjawiskiem niecodziennym. W innym, równie przemiłym państew... państwie znad Wisły nastroje reprezentacyjne minorowe. Pomimo iż już od ok. 4-5 meczy eliminacyjnych każdy jest świadomy że jedynym Polakiem na mundialu w Brazylii będzie Lukas Podolski (a nuż i Klose jeszcze się załapie), nadal nie łapiemy dystansu do objazdowej trupy Fornalika i smucimy się ich kolejnymi wywrotkami. Remis z reprezentacją kilku niezłych grajków, w której owi nieźli tego dnia nie zagrali, na deser wpuszczenie bramki z reprezentacją bankierów, piekarzy i wuefistów (i święto narodowe z okazji strzelonego gola, ostatnie były pięć lat temu z Maltą! Nie żeby to była jakaś sugestia na temat poziomu naszej drużyny...). Wcześniej wtopa tu, wtopa tam. Czym się przejmować, 70-tą którąś pozycją w rankingu FIFA? Najgorszą formą reprezentacji od lat... a może w ogóle w jej historii? A czy Boniek i odświeżenie PZPN nie miało być zbawieniem kadry? Miało być tak pięknie, EURO, stadiony, Robert Lewandowski prowadzący naszą husarię po kolejne trofea...


Tymczasem zamiast elitarnej dywizji jest wesoła trupa. Zwrotny niczym Ursus '72 Boenisch (czy wystawianie go w składzie to kolejny bukmacherski spisek?), ów Lewandowski mający 1 okazję na 2 mecze, wykorzystujący 1 z tych 5 okazji, wesoło harcująca bez ładu obrona, jakaś tam pomoc (nikt się nimi nie przejmuje, bo trend wykorzystywania pomocników jeszcze nie dotarł w realia PZPN), i selekcjoner kasujący niemałą pensję nie wyrażający większej atencji i pasji swojemu zawodowi. Po prostu jest, ktoś tam go wstawił, niech będzie, posiedzę. Gdzie nasze Orły, z których byliśmy dumni?


Orły Białe z domieszką czarnego niemieckiego, i trochę galijskiego koguta, już dawno obniżyły loty. Lecimy w dół nie od czasów Fornalika, nie od czasów smudy, ale od czasów Leo Beenhakera (nomen omen najlepszego z ostatnich selekcjonerów) i przegranego EURO 2008. Progresu brak, Zahorski z Matusiakiem tracą swój czar. Odtąd jedynie równia pochyła, w dół i w dół, kolejne egzotyczne przeszkody są coraz dalej, 4. miejsce w eliminacjach, 4. miejsce w grupie, czwarty koszyk, i dalej w dół...


Poleciłbym fanom reprezentacyjnej piłki jakąś inną dyscyplinę, chociaż koszykówka jest do bani, siatkówka też nieco przygasa... może żużel?

niedziela, 1 września 2013

Atak na Europę, czy lekcja pokory?

Emocje po eliminacjach Ligi Mistrzów opadły, zajmijmy się Ligą Europy, i może małym podsumowaniem polskich występów, które niestety w większości przypadków już się zakończyły. Mamy znów jednego "rodzynka" na arenie, niestety tylko Ligi Europy. Jakie Legia ma szanse na wyjście w grupy?


Grupa J Ligi Europy:

Lazio Rzym
Trabzonspor
Legia Warszawa
Apollon Limassol


Poziom trudności podobny jak 2 lata temu, gdy Legia z grupy wyszła. Mamy Rzymian będących zdecydowanymi faworytami, a niżej 3 kluby o dość wyrównanym poziomie. Może trochę przesadzam, bo Trabzon jeszcze niedawno był mistrzem Turcji, choć z drugiej strony ostatnio spuścili z tonu. Ponadto nie ma już tam m. in. najlepszego strzelca, Buraka Yilmaza. Obecnie najgłośniejszym nazwiskiem jest tam wiekowy już Florent Malouda, poza tym kilku utalentowanych Turków, i oczywiście Adrian Mierzejewski. Wydawać się może, że gdzie Legii do Turków, natomiast ich droga do pucharów nie była imponująca (Derry City, Dynamo Mińsk, Kukesi), a przeszli rywali nie bez problemów. Apollon to 6. drużyna ligi cypryjskiej, która zalicza obecnie zjazd, zatem aż chciałoby się rzec "ogórki". Niemniej Legia w pucharach również stylem nie powala, zatem nie ma mowy o lekceważeniu kogokolwiek. Liczę jednak na to, że mecze sezonu dopiero przed Warszawą, i wygramy zacięty bój o awans z - prawdopodobnie - Trabzonsporem.


Reszta polskich drużyn niestety pożegnała się z pucharami już latem. Wprawdzie można powiedzieć, że już zebraliśmy więcej punktów do rankingu UEFA niż rok temu, ale to głównie dzięki awansowi Legii do LE. Zaliczyliśmy tradycyjną kompromitację, porażkę z Azerami, z której nikt się nie śmieje, i łomot od potentatów. Ocenię to szerzej:


Lech Poznań - 1/10

Nie, nie, nie. Po prostu odpaść z Litwinami nie mieli prawa. Niewytłuczalna w żaden sposób kompromitacja, którą Lech ustawił się w szeregu z Wisłą po odpadnięciu z Levadią Tallin, czy Jagiellonią z Irtyszem Pawłodar. Wstyd, żenada, i niesmak. I zwycięstwo nad fińską Honką w żaden sposób tego nie zatrze.


Piast Gliwice - 4/10

Ciężko coś powiedzieć, bo byli absolutnymi debiutantami. Chyba nikt nie spodziewał się, że Piast w ogóle zagra w pucharach, a jak już zagrali to z miejsca dostali otrzaskanych w eliminacjach do pucharów Azerów. Fakt, nie byli faworytem, natomiast mogli wycisnąć nieco więcej i przejść dalej. To smutne, że kiedyś gnietliśmy Azerów jak chcieliśmy, a teraz musimy się na nich oglądać.


Śląsk Wrocław - 6/10

Cały wysiłek, trud i marsz po puchary zatarł łomot od Sevilii. Choć po pierwszym meczu zaczęto chwalić wrocławian za walkę (po porażce 1:4, serio?), o tyle rewanż już był miazgą i bezsilnością Śląska. Szkoda, bo wcześniej ekipa Levego prezentowała dobrą formę, gładko odprawiając czarnogórski Rudar i zwyciężając faworyzowany Brugge. Zadowolony jedynie Waldek Sobota, który bardzo dobrą grą ugrał posadkę w Belgii.


Legia Warszawa - 4/10

To może jeszcze nie czas by oceniać legionistów, natomiast pod lupę biorę same eliminacje. Z jednej strony niepokonani, z drugiej upragnionej LM nie zdobyli, a 5 z 6 meczy to wielka nerwówka, brak zdecydowania i szarpana gra. Puchary są, ale styl póki co kiepski. Oby trener Urban skończył z ogromnymi rotacji i dał się zespołowi zgrać. Szanse na sukces w Lidze Europy jak najbardziej są, jednakże trzeba się podnieść z kolan.




Ps. No i mamy w pucharach tyle drużyn co Kazachstan. Znak czasów...

środa, 28 sierpnia 2013

Halo Warszawa, schodzimy na Ziemię!

Nie uczymy się na błędach. Znów nam się wydawało, że drużyna sklejona w rok podbije Europę, że transfery o łącznej wartości nieco ponad milion euro (750 tys. za Dossę, 350 za Ojaamę, reszta wypożyczenie lub wolna karta) położą wszystkich na kolana, że po 17 latach znów zobaczymy polski zespół na elitarnej arenie. TRACH! Stanciu z lewej, Piovaccari z prawej, mija 9 minut i leżymy na deskach. Legia zgodnie z ostatnim trendem próbowała gonić za wynikiem, ale Steaua pomimo tego że nie grała nie wiadomo jak dobrze, to pokazała większą kulturę gry, na tyle wystarczającą, żeby nie roztrwonić szybko zdobytej przewagi.

Tak tak, grajki z Bukaresztu nie pokazały niczego nadzwyczajnego, ale na mistrza Polski to starczyło. Pomysł na grę ambitniejszy niż wrzuta w przody i coś tam będzie (warto tu zaznaczyć ideę górnych piłek do Koseckiego mierzącego niewiele więcej niż duce Jarosław), lub liczenie na stałe fragmenty gry (tu warto wspomnieć o tym, ile było, ba, czy w ogóle któryś z wolnych wykonywanych przez Furmana stworzył zagrożenie?). Steaua nie grała rewelacyjnie, ale nie miotała się chaotycznie w obronie, nie zostawiała dziur na swojej połowie, nie dała wpuścić sobie byle piłki. Legia w tym meczu imponowała skutecznością. Tak, z tego naprawdę możemy być zadowoleni. Bo na 3 akcje w całym meczu strzelić 3 gole, z czego jeden z dość kontrowersyjnego spalonego, to naprawdę dobry wynik. Na pytanie, czy 3 akcje w meczu to poziom piłkarskiej elity, niech każdy odpowie sobie sam. Co najmniej dwa razy tyle groźnych strzałów oddali Rumuni. Rumuni, którzy nie zagrali rewelacyjnie. I na tym polega różnica - Legia jak na swój poziom zagrała nieźle, Steaua średnio, a to my dostaliśmy w czapę. Nie muszę tłumaczyć dalej, kto zasłużył na LM.


Spróbuję napisać na zakończenie coś sensowniejszego niż "skupiamy się na lidze" czy "i tak mamy LE". Piłkarska Europa idzie do przodu. Dziś przed ogromną szansą kazachski Szachtior. Rumuni po raz czwarty w ciągu ostatnich 5 lat wprowadzają swoich do Champions League. Tymczasem wydaje mi się, że w Polsce to wszystko popada w marazm. Wypieprzamy się na Szwedach, Estończykach, czy ostatnio Litwinach, ok, wpadki wpadkami, nie tylko u nas się kompromitują. Ale patrząc przez pryzmat tego, ile wydaje się u nas na transfery (a często nie wydaje się nic), za ile do Europy odchodzą nasi młodzi zdolni (albo zdolni na tyle, żeby posiedzieć na ławce i po paru latach wrócić do kraju), jak poprawia się technika i kultura gry w naszej lidze (podpowiadam, w najlepszym wypadku stoi w miejscu), to stwierdzam, że - owszem - w końcu uda się awansować do LM, raz na następne 20 lat. Czasem w pucharach wygramy z City czy postraszymy Juventus. Czasem uda się sprawić niespodziankę i odprawić Brugge, Schalke, i tak dalej. Ale tak na co dzień to my jesteśmy czwartym garniturem Europy, i albo zaczniemy na poważnie inwestować w piłkę, albo zaraz będziemy oglądać plecy klubów z Kaukazu. Czy to nie Karabach był faworytem w starciu z Piastem?

piątek, 23 sierpnia 2013

Ostatnia prosta

Jakby na to nie spojrzeć, jak bardzo ten frazes nie byłby już oklepany, tak pasuje tu jak ulał - TAK BLISKO JAK NIGDY. Legia z trudnego wyjazdu wywozi bramkowy remis, i to ona jest "ustawiona" przed wtorkowym rewanżem w Warszawie. Legia specyficzna, może i asekuracyjna, momentami tłamszona, ale, czego by nie mówić o grze - jest 90 minut przed upragnioną w Polsce Ligą Mistrzów. Ja tylko proszę trenera, błagam wręcz - NIE GRAJMY ZNÓW NA 0:0.

Coś o samym meczu - legioniści znowu wyszli na boisko rozkojarzeni, poza Kuciakiem, dzięki któremu Legia do szatni nie schodziła z dwu- czy trzybramkowym bagażem, a z rezultatem jaki mogła gonić po przerwie. I to się udało, ba, mogli nawet wygrać! Pomimo tego że stylowo lepiej wyglądała Steaua, to moim zdaniem remis jest jak najbardziej sprawiedliwym wynikiem. I cóż, oby nieskuteczność Rumunów się zemściła, a Legia w końcu pokazała Europie pazury w rewanżu. Wciąż trzeba uważać na kontry, w których gracze z Bukaresztu się lubują, ale jak już mamy awansować do tej LM, to zróbmy to z klasą! A poważnie - mówię, asekuracyjna gra na 0:0 się zemści. Mając mocną w ofensywie pomoc i solidny środek obrony (para Rzeźniczak - Dossa Junior) jest czym straszyć Steauę. No i Dusan Kuciak - znów on może znacznie wpłynąć na wynik meczu. Balon we wtorek będzie sążnie napompowany - oby tylko z Legii nie zeszło powietrze.


Ponadto, warto wspomnieć o odwadze Śląska Wrocław, i otwartej grze przeciwko Sevilii. Może i odpadli, ale któż realistycznie patrząc spodziewał się innego scenariusza? Można gdybać, co by było, gdyby nie czerwona kartka, ale najważniejsze że Śląsk w końcu z pucharów wyjście z twarzą - po dwóch sezonach po których został niesmak teraz świetne dwa mecze z Brugge i odważna próba pogrożenia potężnej Sevilli - jak na polskie możliwości, to naprawdę nieźle. Dziękujemy za emocje!


Wracając do LM, jest miejsce gdzie atmosfera jest jeszcze gęstsza niż w Warszawie. Szachtior Karaganda, który miał być "kopciuszkiem" pożartym przez Celtic, brutalnie sprowadził Szkotów na ziemię. Na rewanż w Glasgow to The Bhoys wyjdą z nogami z waty, i albo się pozbierają i unikną kompromitacji roku (jak nazwać porażkę klubu uznanego w Europie z mistrzem Kazachstanu?), albo... czeka nas egzotyczna niespodzianka, większa niż BATE czy nawet Debreczyn. W Lidze Europy niewiele sensacji, ale warto odnotować np. blamaż Udinese z Libercem czy zwycięstwo norweskiego Tromso nad Besiktasem Stambuł.




I na koniec mała ciekawostka - jak radzi sobie ograne w wielkich bólach Molde i pogromcy polskich drużyn?

Molde FK 0:2 Rubin Kazań

Karabach Agdam 0:2 Eintracht Frankfurt

Red Bull Salzburg 5:0 Żalgiris Wilno


Schowajcie się z tymi tekstami o wyrównującym się poziomie.

wtorek, 13 sierpnia 2013

3 zespoły, 3 scenariusze

Po małych zawirowaniach wracam do pucharów i eurobeki. Tej nie brakuje za sprawą ferajny Rumaka i spektakularnej klęski z litewskim Żalgirisem Wilno. Awantura na boisku, na trybunach, w mediach, a jedyne co pozostało - niesmak. To Lech w tym roku został tą z polskich drużyn, która choćby najlepszy występ rodaków w LE przyćmi kompromitacją z tzw. ogórkami (napisane wbrew stwierdzeniu "w Europie nie ma już słabych drużyn"). Była Wisła z Levadią, Wisła z Karabachem, Jaga z Irtyszem, Ruch z Pilznem (tu akurat kompromitacją wynik, nie drużyna), no i mamy Lecha z Żalgirisem. Klasyk polskiej piłki. I tłumaczenie "skupiamy się na lidze" jakoś nie odzwierciedla się w wynikach (4 mecze, 3 remisy).


Legia po dość ryzykownej, asekuracyjnej taktyce osiągnęła swój cel, i przeszła Molde. Tajemnicą Urbana pozostaje, dlaczego zdecydował się na grę, która dała w rewanżu sporo nerwów. Tajemnicą pozostaje też, jaka w tym sezonie jest Legia. Już niemal normą jest słaba pierwsza połowa, i gonienie wyniku w drugiej. Nieregularność, ogromne rotacje w składzie, i niepewność. Mam nadzieję że na Steauę wykrystalizuje się już pewny pierwszy skład, choć już teraz zauważyć można filary drużyny. Na dzień dziejszy widzę to tak:


Kuciak

Brzyski - Rzeźniczak - Dossa Junior - Bereszyński

Żyro - Vrdoljak - Radović - Furman/Łukasik - Kucharzyk/Ojamaa

Sagan/Dwaliszwili


W ostatnim ligowym spotkaniu z Ruchem szczególnie mi brakowało chorwackiego kapitana zespołu, który potrafi zdominować środek pola i ustabilizować grę dla reszty. Co by się mówiło o "Rado", wciąż jest ważnym ogniwem i to jeszcze nie czas, by został zastąpiony przez Helio Pinto. Środek obrony jest bardzo solidny i w takim zestawieniu spokojnie wytrzymamy do czasu wyleczenia kontuzji przez Astiza. Dossa Junior z meczu na mecz prezentuje się coraz solidniej (ostatni mecz ligowy zaprzecza tej teorii, ale cóż, kiepsko zagrali wszyscy).


Steaua Bukareszt? Bardzo mocny, twardo grający zespół. Znowu czeka nas ciężki wyjazd i mam nadzieję że będzie wyglądało to inaczej niż w Walii i Norwegii. Na pewno jest się czego obawiać, niekoniecznie się bać. W ostatnich derbach Bukaresztu zdominowali lokalnego rywala, Dinamo, jednakże razili nieskutecznością (wygrali mimo tego 2:1). Faworytem (nieznacznym) dwumeczu Steaua, jednak Legia może pokrzyżować im plany. Oby się zmotywować i pewnie wyjść na boisko. Puchary już mamy, plan minimum wykonany, teraz można pokusić się o Ligę Mistrzów i spełnienie piłkarskich marzeń.



We Wrocławiu euforia po przejściu Brugge i oczekiwanie na potężnego rywala. Sevilla to, jak mawiał Stanislav Levy w wywiadzie "top level" i tu jakikolwiek inny wynik niż pewny awans Hiszpanów będzie sensacją. Siłą Śląska jest to, że nikt na nich nie stawia, tak jak z Brugge, a jak widać, czasami się to mści. Ciężko mówić o jakichkolwiek szansach, po prostu trzeba trzymać kciuki i liczyć na niespodziankę.



Z pozostałych boisk - kilka niespodzianek. W grze wciąż pozostaje m. in. Karabach Agdam, gruzińska Dila Gori, kazachskie Aktobe. Inny zespół ze stepów, Szachtior Karaganda, jest już w LE i gra o Ligę Mistrzów z Celticiem Glasgow. Niestety Differdange odpadło z Tromso po rzutach karnych. Jednak, co by nie mówić, na koncie zespołów z Luksemburga kolejna sensacja którą było odprawienie holenderskiego Utrechtu. Oby tak dalej!

środa, 7 sierpnia 2013

Aperitif przed meczem roku - wtorek z Ligą Mistrzów

Balon napompowany co najmniej do takich rozmiarów jak ten, który uniósł Felixa Baumgartnera przed skokiem życia. Wszyscy krzyczą o meczu roku, który zapewnić może puchary dla Legii. Wszędzie dyskusja, jaka jest Legia - bezradna jak w I połowie meczu w Molde, czy bezwzględna, jaka była dla dotychczasowym ligowych rywali (chyba dawno nikt nie wystartował tak w naszej kopanej, 3 mecze, 9 punktów, bilans 12-1). To za parę godzin. Na chwilę o tym co takiego się stało, że Legia może być nawet rozstawiona, jeśli upora się dzisiaj z Molde.


Wcześniej skompromitowało się BATE Borysów, dziś na tarczy kolejni dwaj potentaci: APOEL nie był w stanie wygrać ze słoweńskim Mariborem, zaś Partizan Belgrad nie podołał bułgarskiemu Ludogorets. Ponadto w pucharach jest już m. in. Szachtior Karaganda z Kazachstanu (to oni wykopali już w II rundzie Białorusinów z Borysowa, a wczoraj odprawili albańskie Skenderbeu Korcza). Z potencjalnych rywali Legii w IV rundzie mamy już FC Basel i Steauę Bukareszt. Dorzućmy jeszcze Victorię Pilzno, która wygrała w pierwszym meczu III rundy 4:0 na wyjeździe z Kalju, a trudno sobie wyobrazić Estończyków wbijających w Pilźnie 5 goli.


Aby Legia była losowana w IV rundzie jako rozstawiona, musi odpaść jeszcze 2 z 3 wyżej notowanych rywali niepewnych awansu. Mamy Celtic grający dziś z Elfsborgiem, mamy Austrię Wiedeń, która zagra z Hafnarfjordur, oraz Dinamo Zagrzeb, na drodze których stoi mołdawski Sheriff Tiraspol. Wszystkie trzy kluby łączy wynik pierwszego meczu - zaledwie 1:0 u siebie. Szansa na masowe potknięcie? Niby mała, ale pamiętajmy, że w Lidze Europy Islandczycy już pokonali Austriaków, że inny szwedzki zespół potrafił odrobić trzybramkową stratę, że Sheriff nie ma wcale małego doświadczenia w pucharach i jest ekipą całkiem solidną.


Ale nie zapominajmy - na drodze do pucharów wciąż stoi Molde. Pora na mecz!

sobota, 3 sierpnia 2013

Szalone teorie i niepoprawny hurraoptymizm

Molde FK 1:1 Legia Warszawa

Żalgiris Wilno 1:0 Lech Poznań

Śląsk Wrocław 1:0 Club Brugge




Po takich wynikach wielu już linkuje i przypomina o legendarnej okładce "Faktu" z niemieckiego mundialu. Wydawało by się że mają ku temu powody, patrząc na mało optymistyczną grę Legii mimo niezłego wyniku, nie wspominając już o Lechu, który wyłożył się na całej linii. Ja jednak pozostaję przy swoich typach, tzn. awans Legii i Lecha do pucharów, ale mało tego - wierzę też w Śląsk, który również otworzył sobie szanse mimo że był skazywany na pożarcie (przez 3. klub ligi belgijskiej). Skąd ten hurraoptymizm?


1) Weźmy sobie mecz naszych mistrzów. Fakt, grali słabo, momentami fatalnie, w pewnych chwilach przychodziły myśli, jak może wyglądać roztrzaskany ekran LCD po upadku z II piętra. Ale jeśli w tym meczu ktoś spieprzył robotę, to są to właśnie Norwegowie, których plan na awans opierał się na wysokim zwycięstwie u siebie. Solskjaer uczulał piłkarzy, że czeka ich bardzo ciężki wyjazd, i trzeba zrobić wszystko by ugrać dobry wynik u siebie. Tymczasem, mimo iż obrona Legii tamtego dnia była tak niepewna, że Molde miało nas momentami wręcz podanych na talerzu, nie wykorzystali tej szansy. Mało tego, dali sobie wbić gola, a po czerwonej kartce już bardzo musieli oglądać się za siebie. Skandynawom to zostanie w głowach, ponadto teraz Legia może zaskoczyć rywala taktyką, może się bronić (bo 0:0 jak najbardziej nas urządza), może też chcieć się sportowo zemścić i ruszyć do ataku. Sztab szkoleniowy Molde dobrze rozpracował legionistów w pierwszym meczu, jednakże teraz przed nimi wyzwanie. No i nie zapominajmy o atmosferze i kibicach na Łazienkowej, i klasycznej polskiej gościnności. To nie będzie spokojny wieczór dla Solskjaera i jego podopiecznych.

Typ na rewanż: Legia 3:0 Molde



2) 0:1 z Litwinami... wynik co najmniej kompromitujący, może nie tak jak słynny mecz z Vetrą (słynny oczywiście nie z powodu tragicznej wówczas Legii). Jednakże, w Polsce już podobne scenariusze przerabialiśmy. Przypomnijmy sobie Wisłę z ostatniego sezonu LM przed reformą. W II rundzie Polacy trafili na izraelski Beitar Jerozolima. Klub oceniany jako średni, może niezły, ale na pewno w zasięgu. No i na wyjeździe 2:1 w plecy. Oczywiście kibice i media zaczęli tradycyjnie po polsku wylewać cysterny żółci i lamentować, jaka to polska liga jest beznadziejna. Przychodzi rewanż, Wisła gładziutko klepie Beitar 5:0, i w komentarzach zwrot o 180 stopni, wszyscy niemal odlecieli, dobrze, że przyszła Barcelona i sprowadziła nas na ziemię. Po co ta dygresja? Spodziewam się podobnego scenariusza z Kolejorzem. Ludzie pokrzyczą, zmieszają z błotem poznaniaków, a ci ostatecznie wyjdą z twarzą (a jeśli nie, to chociaż z awansem) i martwić się będą, ale o rywala w IV rundzie. Chociaż mają duże szanse na rozstawienie. Fakt faktem, iż Żalgiris to jak na nadbałtyckie warunki nieźle poukładana drużyna, do tego polski trener na pewno dobrze zna poziom lechitów. Wiem też o kiepskiej obecnie formie Lecha. Ale organizacyjnie, markowo, sportowo, i na każdym innym polu, Lech powinien pożreć Litwinów, nawet gdyby byli w kryzysie i 10 graczy z podstawowego składu było kontuzjowanych. Dokonywanie cudów pozostawmy Luksemburczykom (a propo, Differdange wywiozło z Tromso identyczny rezultat, co nie skreśla ich szansy na IV rundę!)

Typ na rewanż: Lech 2:0 Żalgiris



3) Nie taka Brugia straszna, czyli wielkie (tak już wołają) zwycięstwo Śląska. 1:0 u siebie. I tu tylko mogę nawiązać do poprzedniej części posta, i ostudzić tą radość. 1:0 to jeszcze zdecydowanie nie jest awans. Ok, Śląsk zagrał dobry mecz, mieli na talerzu Brugge, tak jak Molde Legię, i co? Tylko 1:0. Niby Belgowie teraz muszą gonić, niby to oni muszą, nam wystarczy remis... ale ekipa Stanislava Levego ma w tym sezonie dwa oblicza. Pytanie, czy w rewanżu zobaczymy zaciętych, walczących o każdą piłkę wrocławian, czy może zagubioną grupkę obłąkańców dostających bęcki od Jagiellonii. Szanse zatem trzeba rozłożyć 50-50, jakby nie patrzeć na to "wielkie zwycięstwo" z Club Brugge!

Typ na rewanż (a, no dobra, miałem być optymistą, to będę!): Brugge 0:0 Śląsk





środa, 31 lipca 2013

Szczęście sprzyja lepszym. Oby.

Molde FK 1:1 Legia Warszawa


Nie takie Molde słabe... patrząc na wynik, można na szczęście obiecująco myśleć o rewanżu, natomiast powtórzyły się grzeszki z poprzedniej rundy - granie na wyrywki i znowu fatalna pierwsza połowa. Dossa Junior stracił już wrażenie solidnego, Kosecki kontynuuje kiepską formę w tym sezonie, bardzo odczuwalny brak Kucharczyka (nie sądziłem, że kiedyś to powiem...) oraz Rzeźniczaka. Przede wszystkim źle radziła sobie obrona, w którą Norwegowie wchodzili jak w masło. Wtem gol, czerwień, i prawie zwycięska bramka! No cóż, mistrz Polski dostał naprawdę duży prezent, oby tylko go skutecznie wykorzystał w rewanżu!


Z innych boisk: APOEL tylko zremisował u siebie ze słoweńskim Mariborem. Czyżby za tydzień czekała nas kolejna niespodzianka? W takiej kolei rzeczy jeszcze jeden "wielki" mistrz i Legia, kto wie, może być nawet rozstawiona! Ale najpierw trzeba wyeliminować Molde. Czekam na rewanż na Ł3!


wtorek, 30 lipca 2013

Kazachowie jedną nogą w pucharach. A my?

W parze śmierci III rundy eliminacji Ligi Mistrzów Szachtior Karaganda wygrał u siebie 3:0 z albańskim Skenderbeu Korcza. Jakkolwiek losy by się nie potoczyły, jeden z tych klubów stanie przed szansą zagrania w piłkarskiej elicie, a już zagwarantowaną będzie miał Ligę Europy. Kazachowie wyeliminowali w poprzedniej rundzie BATE Borysów (w ostatnich latach dwukrotnie w fazie grupowej Lidze Mistrzów, wsławili się m. in. wygraną 2:0 z Bayernem), dlaczego zatem mieliby nie stawić czoła Celticowi, APOEL-owi czy FC Basel? Po irlandzkim Shamrock Rovers, słoweńskim Mariborze, azerskim Neftczi Baku i wspomnianym wcześniej BATE (a nie zapominajmy o norweskim Rosenborgu i węgierskim Debreczynie w Lidze Mistrzów) w rozgrywkach europejskich zagra kolejny iście egzotyczny rywal, kto wie, czy nie sprawią sensacji i nie zagrają w Champions League???


Potencjalne przeszkody Legii w IV rundzie powygrywały swoje mecze (niektóre efektownie, jak czeska Victoria Pilzno i 4:0 na wyjeździe z estońskim Kalju). Sami legioniści wyjechali już do Norwegii i jutro rozegrają pierwszy mecz z Molde. Ole Gunnar Solskjaer dość ostrożnie wypowiada się o dwumeczu, nastawiając się na ciężki wyjazd. Czego zaś my możemy się spodziewać po naszym mistrzu? Leniwie ograni TNS i efektowne zwycięstwa w lidze - tak Legia zaczęła sezon. Jednakże, patrząc na te mecze, czy faktycznie grali tak rewelacyjnie? Czy może po prostu nasza liga jest taka słaba i nie trzeba być geniuszem futbolu aby klepać kluby z Ekstraklasy 5:1 czy 3:0??? Ale zaraz, nasza Lechia właśnie zremisowała z samą Barceloną!


Dobra, zejdźmy na ziemię. Fakt faktem, iż gra Legii nie jest jeszcze idealna (szczęśliwie Kuciak wrócił do formy), jednakże, nie gramy z Barceloną, nie gramy jeszcze nawet ze Steauą, gramy z Norwegami. A jak przypomnimy sobie zeszłoroczne starcie z Norwegami, zakończone nomen omen klęską legionistów, to każdy łatwo wskaże kto w tamtych meczach miał farta. Legia jeszcze mocniejsza, przede wszystkim nie osłabiona. Oczywiście, Jędrzejczyk, pamiętam, ale z drugiej strony Brzyski w końcu może zastąpić Wawrzyniaka, lokalnego speca od wtop. (osobiście uważam że Wawrzyniak to nasze warunki bardzo dobry grajek, natomiast to wszystko i tak zacierają pojedyncze wpadki, które po prostu w Lidze Mistrzów zdarzać się nie mogą). Tymczasem Molde w lidze broni się przed spadkiem (serio, mają tylko punkt przewagi nad strefą spadkową, nie tylko Biała Gwiazda wyblakła) i swoją grą nie porywa (dwumecz ze Sligo przypominał dwumecz Legii z Saints, o czym wspominałem). Nie dziwne, że skupiają się na jutrzejszym meczu, mając na uwadze ciężki mecz w Polsce. Jednakowoż Legia na pewno nie zlekceważy przeciwnika, i dwóch obrazów Legii które ostatnio widzieliśmy, raczej ujrzymy ten z inauguracji ligi, gdzie mistrz Polski bezlitośnie szedł za ciosem i punktował przeciwnika. Mój typ? Molde 0:2 Legia.



piątek, 26 lipca 2013

Kilka luźnych spostrzeżeń po pierwszym starciu Polaków z Europą

No, to druga runda i pierwszy eurowpierdol w tym roku za nami. Pora na kilka luźnych wniosków: 



Poczynając od naszych campione... nadal nie wiem na co stać Legię w tym roku i co prezentuje! Walijczycy ograni minimalnym nakładem sił (na szczęście nie musiałem tego oglądać) i wejście w ligę z przytupem, Widzew zmieciony przez, podobno, "drugi garnitur". Zacząłem się zastanawiać, co przyniosłoby starcie TNS z Widzewem - jedyny profesjonalny klub w Walii nie licząc tych grających w Premier League, ambitnie grające chłopaki cieszący się z każdego pozytywnego wyniku w pucharach, oraz prowadzony iście po amatorsku klub z Łodzi, którego skład stanowią młodzi piłkarze bez doświadczenia. Osobiście szkoda mi klubu z taką historią jak Widzew, który reprezentował kraj w LM, a teraz wygląda na mocnego kandydata do spadku z ligi (albo i gorzej, bo organizacyjnie nie wygląda to solidnie). Wracając do samej Legii... z Pogonią w lidze prawdopodobnie wygrają, zatem pierwszym prawdziwym sprawdzianem w sezonie może być dwumecz z Molde. Trener Norwegów nie był zadowolony z dwumeczu ze Sligo (sieć szumi, że zagrali z Irlandczykami mniej więcej tak jak Legia z Saints). Szykuje się starcie na poziomie (w końcu) europejskim, i liczę na to, że Legia faktycznie potwierdzi swoje pucharowe aspiracje. Chciałbym też w końcu zobaczyć nowych grajków, poza jak dotąd zupełnie bezbarwnym Pinto i niezłym Dossą Juniorem. Jednak mało możliwe aby to miało miejsce w czasie eliminacji. Niemniej nie zmieniam swojej decyzji po rewanżu z TNS i sądzę, że Legia jest już blisko pucharów (pytanie, których). 




Dalej, pierwsi przegrani tego sezonu - Piast. Jakkolwiek nie brzmi zdanie "odpadliśmy z Azerami", nie zapisywałbym tej rywalizacji do listy największych polskich kompromitacji w pucharach. Zresztą, dziwna to była runda, maluczcy postawili opór gigantom (Differdange!), kluby wydawać by się mogło nie najgorsze zostały okrutnie sprane (Chazar Lenkoran zwany "azerską Chelsea" dostał u siebie 0:8 z Maccabi Hajfa, szkocki Hibernian poległ również u siebie 0:7 z Malmo, zaś Anorthosis, którego przyklepałem już jako ewentualnego rywala gliwiczan w III rundzie, nieoczekiwanie dostał na wyjeździe 0:4 i to szwedzkie Gefle zagra z Karabachem). Piast nie miał nic do stracenia, szkoda szansy na pokazanie się, której nie wykorzystali, natomiast mimo to nie wyglądają na klub, który będzie reprezentował Polskę w europucharach regularnie. Inna sprawa, że poza Legią, Lechem i Śląskiem ktoś jednak musi jeszcze zagrać, a wygląda na to, że w tym sezonie znowu czekać nas może jakaś niespodzianka. Ogólnie rzecz biorąc trudno! 





Śląsk pojechał na wycieczkę do Czarnogóry i zremisował. Zaskakuje mnie gra nowych nabytków bandy Levego - Paixao sypie bramę za bramą, Plaku również nieźle, nagle Śląsk ma atak (Gikiewicz pls)! Dziarski krajan Krecika niekoniecznie musi walczyć o 3. miejsce w Polsce i pokornie przyjąć lekcję od Brugge, chociaż... dla ostudzenia przypomnijmy sobie spotkanie ligowe z Koroną, i fakt, że rywal w LE nie był wymagający. Nie spodziewam się miłej niespodzianki w III rundzie, a i w lidze Śląsk może odpalić dopiero na wiosnę... 




W Lechu sytuacja jest dość podobna do Legii. Również nie zagrożony niczym awans w co najwyżej przeciętnym stylu. A i rywal mało wygórowany, bo spójrzmy sobie na dokonania fińskich drużyn. Otóż żadna z nich nie przeszła ani jednej rundy kwalifikacyjnej w pucharach. Kim są pogromcy Finów? 


- Nomme Kalju (mistrz Estonii przeszedł HJK w LM) 
- Lech Poznań 
- Inter Baku 
- Differdange (Luksemburg, sic) 
- Vikingur (Wyspy Owcze, sic!!!!) 


W lidze za to Kolejorz ledwo wywiózł remis z Chorzowa, co też nie nastraja optymistycznie. Jednakże kolejny rywal również z niewysokiej półki (jakkolwiek dobrze Żalgiris by nie grał, to jest nadal Żalgiris, nie takich Lech rozsmarowywał w LE), zatem jestem spokojny.






Czekamy zatem na trzecią rundę! Moim zdaniem na Legię i Lecha (ostatnio stały towar eksportowy z piłkarskiej Polski) możemy liczyć, a Śląsk... kto wie, atmosfera i zapach fioletowej ambrozji niejednym spłatały już figle...