piątek, 23 sierpnia 2013

Ostatnia prosta

Jakby na to nie spojrzeć, jak bardzo ten frazes nie byłby już oklepany, tak pasuje tu jak ulał - TAK BLISKO JAK NIGDY. Legia z trudnego wyjazdu wywozi bramkowy remis, i to ona jest "ustawiona" przed wtorkowym rewanżem w Warszawie. Legia specyficzna, może i asekuracyjna, momentami tłamszona, ale, czego by nie mówić o grze - jest 90 minut przed upragnioną w Polsce Ligą Mistrzów. Ja tylko proszę trenera, błagam wręcz - NIE GRAJMY ZNÓW NA 0:0.

Coś o samym meczu - legioniści znowu wyszli na boisko rozkojarzeni, poza Kuciakiem, dzięki któremu Legia do szatni nie schodziła z dwu- czy trzybramkowym bagażem, a z rezultatem jaki mogła gonić po przerwie. I to się udało, ba, mogli nawet wygrać! Pomimo tego że stylowo lepiej wyglądała Steaua, to moim zdaniem remis jest jak najbardziej sprawiedliwym wynikiem. I cóż, oby nieskuteczność Rumunów się zemściła, a Legia w końcu pokazała Europie pazury w rewanżu. Wciąż trzeba uważać na kontry, w których gracze z Bukaresztu się lubują, ale jak już mamy awansować do tej LM, to zróbmy to z klasą! A poważnie - mówię, asekuracyjna gra na 0:0 się zemści. Mając mocną w ofensywie pomoc i solidny środek obrony (para Rzeźniczak - Dossa Junior) jest czym straszyć Steauę. No i Dusan Kuciak - znów on może znacznie wpłynąć na wynik meczu. Balon we wtorek będzie sążnie napompowany - oby tylko z Legii nie zeszło powietrze.


Ponadto, warto wspomnieć o odwadze Śląska Wrocław, i otwartej grze przeciwko Sevilii. Może i odpadli, ale któż realistycznie patrząc spodziewał się innego scenariusza? Można gdybać, co by było, gdyby nie czerwona kartka, ale najważniejsze że Śląsk w końcu z pucharów wyjście z twarzą - po dwóch sezonach po których został niesmak teraz świetne dwa mecze z Brugge i odważna próba pogrożenia potężnej Sevilli - jak na polskie możliwości, to naprawdę nieźle. Dziękujemy za emocje!


Wracając do LM, jest miejsce gdzie atmosfera jest jeszcze gęstsza niż w Warszawie. Szachtior Karaganda, który miał być "kopciuszkiem" pożartym przez Celtic, brutalnie sprowadził Szkotów na ziemię. Na rewanż w Glasgow to The Bhoys wyjdą z nogami z waty, i albo się pozbierają i unikną kompromitacji roku (jak nazwać porażkę klubu uznanego w Europie z mistrzem Kazachstanu?), albo... czeka nas egzotyczna niespodzianka, większa niż BATE czy nawet Debreczyn. W Lidze Europy niewiele sensacji, ale warto odnotować np. blamaż Udinese z Libercem czy zwycięstwo norweskiego Tromso nad Besiktasem Stambuł.




I na koniec mała ciekawostka - jak radzi sobie ograne w wielkich bólach Molde i pogromcy polskich drużyn?

Molde FK 0:2 Rubin Kazań

Karabach Agdam 0:2 Eintracht Frankfurt

Red Bull Salzburg 5:0 Żalgiris Wilno


Schowajcie się z tymi tekstami o wyrównującym się poziomie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz